🌜 A Śpiewak Także Był Sam

A śpiewak Świec tysiące palili mu, znad głów podnosił się dym e H7 e H7 także był sam Śpiewał, że czas by runął mur, oni śpiewali wraz z nim C H7 C H7 Patrzył na równy tłumów marsz Milczał wsłuchany w kroków huk e A mury rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg Wyrwij murom zęby krat!
Copyright © 2020 Volumen. All Rights Reserved.​Oficyna Wydawnicza Volumen, ul. Dynasy 2a/3, 00⁠-⁠354 Warszawa, e⁠-⁠mail: volumen@ Informacje o ŚPIEWNIK TYLKO JEZUS - 11835168525 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2022-02-24 - cena 69,95 zł
„A śpiewak także był sam” – przewrotnie puentował swój klasyk Jacek Kaczmarski, ale nikt w Niecieczy, przynajmniej po meczu z Chrobrym, się pod tym niewątpliwie pięknym tekstem nie podpisze. Kacper Śpiewak, 20-letni napastnik Termaliki, strzelił bramkę, zaliczył asystę i poprowadził ekipę Mariusza Lewandowskiego do zwycięstwa nad słabszym rywalem, wykazując spory potencjał i wyprowadzając – przynajmniej na razie – swoją drużyną na czoło tabeli. Śpiewak to ciekawa postać. W minionym sezonie strzelił osiem goli w II lidze dla Stali Stalowa Wola. Od sierpnia gra w Termalice, zdążył już strzelić gola w Pucharze Polski z Bytovią, w I lidze z Jastrzębiem, generalnie otrzaskać się trochę na pierwszoligowych boiskach, a teraz pierwszy raz wybiegł w pierwszym pokazał się z bardzo dobrej strony. WYGRA Z GÓRNIKIEM ŁĘCZNA – KURS W TOTALBET!Po tym meczu powinien mieć na koncie dwa gole i dwie asysty, ale musi zadowolić się nieco skromniejszym wynikiem jednej bramki i jednego ostatniego podania. od asyst. Bramkową akcję rozprowadził bardzo aktywny Artur Radwański, który ładnie odwrócił się kierunkowo, pognał w stronę bramki Bieszczada i już wydawało się, że spróbuje przymierzyć z dystansu, ale nie, nie zdecydował się na takie rozwiązanie, a zamiast tego wypuścił Śpiewaka, który mądrze, w tempo, obsłużył podaniem Gergela. Słowakowi pozostało przyłożyć nogę. Miał przed sobą pustą bramką. Nie pomylił się. Po podaniu Śpiewaka, w doskonałej sytuacji, pomylił się za to nic tam po asystach, w końcu Śpiewak to napastnik, rozlicza się go z bramek. Strzały oddawał trzy razy. Raz przestrzelił głową po dośrodkowaniu Gergela. Drugi raz jego strzał świetnie obronił Bieszczad. Ale za trzecim razem już znalazł drogę do siatki, kiedy piętą strzelił na 2:0 po podaniu – CHROBRY X2 – KURS W TOTALBET!Termalica zagrała o dwie klasy lepiej niż Chrobry. Piłkarze Ivana Djurdjevicia nie mieli za dużo do powiedzenia. Może gdyby Cywka zamiast walić z całej pety, poszukał podania do lepiej ustawionych kolegów, gdyby Loska zamotał się więcej niż raz, gdyby Banaszewski wykorzystał swoją setkę, to byłoby inaczej. Ale nie było. Marny był obraz gospodarzy na tle która – jak zaznaczyliśmy na wstępie – wcale nie ograniczała się do dobrej dyspozycji Śpiewaka. Bardzo dobrze grał Radwański. W stabilnej formie jest Gergel. Głową ze dwa razy swojego szczęścia szukał Wlazło. Ciekawie wypadli nawet zmiennicy: Misak (co za no look pass!) i Czarnowski, którzy przeprowadzili składną akcję dwójkową, niezakończoną golem, bo ten drugi trafił w to złożyło się na to, że Termalica przekonująco wygrała i na razie zajmuje pozycję lidera. No, dobra, przynajmniej do sobotniego meczu ŁKS-u. Ale i tak humory mogą Głogów 0:2 Termalica Nieciecza Gergel 23′, Śpiewak 60′Fot. Newspix Najnowsze WeszłoRaul de Tomas następcą Lewandowskiego w Bayernie? Bayern Monachium wciąż poszukuje następcy Roberta Lewandowskiego. Z najnowszych doniesień hiszpańskiego dziennika „Diari Ara” wynika, że może nim zostać Raul de Tomas z Espanyolu. Wbrew zapowiedziom władz Bayernu Monachium transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony stał się faktem. Dlatego celem Bawarczyków na najbliższe tygodnie będzie sprowadzenie nowego środkowego napastnika. W tym kontekście przewinęło się już sporo nazwisk, ale hiszpańskie media właśnie wyciągnęły kolejne. […] stoper na treningu Legii Warszawa Legia Warszawa poszukuje wzmocnień do linii defensywnej. Portal poinformował, że w poniedziałek z drużyną Kosty Runjaicia trenował reprezentant Gwinei Równikowej – Esteban Orozco. Doniesienia z ostatnich dni się potwierdziły. W poniedziałek Legię Warszawa opuścił Mateusz Wieteska, który przeniósł się na zasadzie transferu definitywnego do francuskiego Clermont Foot 63. W stołecznym klubie trwają więc intensywne poszukiwania nowego środkowego obrońcy, który mógłby zastąpić Polaka. Wygląda na to, że na pozycję Wieteski […] – on potrafi uderzyć. A Radomiak nadal nie potrafi wygrać na wyjeździe Druga kolejka i już mamy solidną kandydaturę do najgorszej połowy sezonu. Do przerwy w Mielcu nie działo się absolutnie nic, a najgroźniej było wtedy, gdy Kobylak kopnął w Maja. Na szczęście po przerwie ekipy Radomiaka i Stali się rozkręciły i doświadczyliśmy trochę emocji. Radomianie ostatecznie zwycięstwa nie dowieźli, a zespół Adama Majewskiego kontynuuje swój zaskakujący dwukolejkowy marsz bez porażki. Jeśli najjaśniejszą postacią meczu był Thabo Cele, to wiele o tym meczu mówi. […] Zmarzlik po sezonie odchodzi ze Stali Gorzów! Gdybyśmy mieli jeszcze rok temu zapytać kibiców czarnego sportu, czy to w ogóle możliwe, aby Bartosz Zmarzlik zmienił barwy Moje Bermudy Stali Gorzów Wielopolski na inne w Polsce, większość z nich uważałaby taki scenariusz za nierealny. Gdybyśmy powiedzieli fanom z samego Gorzowa, że może się on ziścić, pewnie pomyśleliby, że zwariowaliśmy i kazaliby nas zawinąć w kaftan. Bo Zmarzlik to Stal Gorzów, a Stal to Zmarzlik – kropka. Z tym, że tylko do końca tego roku. Informacje […] Ramirez na celowniku Zulte Waregem Wszystko wskazuje na to, że Dani Ramirez w najbliższych dniach odejdzie z Lecha Poznań. Z informacji przekazywanych przez portal wynika, że Hiszpanem poważnie interesuje się belgijskie Zulte Waregem. O odejściu Ramireza z Lecha mówiło się już od kilku tygodni. Hiszpański pomocnik miał sporo ofert z innych klubów Ekstraklasy, ale zależało mu przede wszystkim na transferze zagranicznym. Wygląda na to, że w końcu pojawiła się odpowiednia oferta. Portal poinformował w poniedziałek, że Dani […] od 21:00: Białek, Rokuszewski, Paczul, Michalak. Gościem Dominik Furman Czas podsumować okrojoną kolejkę Ekstraklasy. Weszłopolscy zrobią to w składzie: Jakub Białek, Mateusz Rokuszewski, Paweł Paczul, Przemysław Michalak. W programie łączenie z Dominikiem Furmanem z Wisły Płock, która znakomicie zaczęła sezon. Start o 21:00. Zapraszamy!  – on potrafi uderzyć. A Radomiak nadal nie potrafi wygrać na wyjeździe Druga kolejka i już mamy solidną kandydaturę do najgorszej połowy sezonu. Do przerwy w Mielcu nie działo się absolutnie nic, a najgroźniej było wtedy, gdy Kobylak kopnął w Maja. Na szczęście po przerwie ekipy Radomiaka i Stali się rozkręciły i doświadczyliśmy trochę emocji. Radomianie ostatecznie zwycięstwa nie dowieźli, a zespół Adama Majewskiego kontynuuje swój zaskakujący dwukolejkowy marsz bez porażki. Jeśli najjaśniejszą postacią meczu był Thabo Cele, to wiele o tym meczu mówi. […] Zmarzlik po sezonie odchodzi ze Stali Gorzów! Gdybyśmy mieli jeszcze rok temu zapytać kibiców czarnego sportu, czy to w ogóle możliwe, aby Bartosz Zmarzlik zmienił barwy Moje Bermudy Stali Gorzów Wielopolski na inne w Polsce, większość z nich uważałaby taki scenariusz za nierealny. Gdybyśmy powiedzieli fanom z samego Gorzowa, że może się on ziścić, pewnie pomyśleliby, że zwariowaliśmy i kazaliby nas zawinąć w kaftan. Bo Zmarzlik to Stal Gorzów, a Stal to Zmarzlik – kropka. Z tym, że tylko do końca tego roku. Informacje […] od 21:00: Białek, Rokuszewski, Paczul, Michalak. Gościem Dominik Furman Czas podsumować okrojoną kolejkę Ekstraklasy. Weszłopolscy zrobią to w składzie: Jakub Białek, Mateusz Rokuszewski, Paweł Paczul, Przemysław Michalak. W programie łączenie z Dominikiem Furmanem z Wisły Płock, która znakomicie zaczęła sezon. Start o 21:00. Zapraszamy!  Vingegaard. Chłopak, który pakował ryby do lodu i… wygrał Tour de France Rok temu przypadkowo przejął rolę lidera ekipy Jumbo-Visma i dojechał do mety Tour de France na drugim miejscu. W tym sezonie samotnym liderem też został nieplanowanie. I poszło mu jeszcze lepiej – odsadził nawet Tadeja Pogacara i został zwycięzcą całego wyścigu. A przecież jeszcze kilka lat temu treningi łączył z pracą w fabryce zajmującej się przetwórstwem rybnym. I miał problemy z pokazaniem się wśród juniorów. Od pewnego momentu wszystko […] meczów pokazuje nasze miejsce w szeregu. Po prostu się z nim pogódźmy – Nie wiem, dlaczego polskie drużyny przełożyły te mecze. W jakich krajach przekłada się mecze na początku sezonu, po rozegraniu czterech spotkań? Ja kocham piłkę i dla zawodników nie ma nic lepszego niż gra co trzy dni. To nie jest problem. Musimy zmienić swoją mentalność, bo u nas często się powtarza, że jeśli przegrywasz mecz, to jest to przez złe przygotowanie fizyczne. A to nieprawda. To jest piłka nożna. Real Madryt, Manchester City, FC Barcelona jakoś […] kontra Kozłowski | BRAMA DNIA W dzisiejszej „Bramie dnia” wspominamy dwie bramki, którymi zachwyciła nas Ekstraklasa na starcie poprzedniego sezonu. Jeden ze zdobywców – Kacper Kozłowski, już wyfrunął z naszej ligi. Wszystko stało się jednego dnia – 25 lipca 2021 roku. Zapraszamy do kolejnego głosowania wraz z naszymi partnerami z Gatigo. MICHAŁ CHRAPEK VS RAKÓW CZĘSTOCHOWA ( Na inaugurację sezonu 2021/22 ekstraklasowicze nie rozpieszczali kibiców przez pierwsze dwa dni. W piątek […]
Był także członkiem Kolegium Społecznego w Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. Pochodzenie i kariera naukowa Paweł Śpiewak urodził się 17 kwietnia 1951 roku w Warszawie w
A śpiewak także był sam. Bo chcę z tobą poprzebywać. Jeszcze parę dni. Za wszelką cenę. Pomimo że mnie bez przerwy okłamujesz. W sumie, to okłamuj mnie dalej. Wciskaj mi najgorszy kit na świecie. Nie chcę nic oprócz twoich farmazonów. Oprócz twoich bajek. Oprócz twojego udawania dorosłej. Szukania dziury w całym. Pragnę, byś mnie bez przerwy wkurwiała. Oh well, ja i mój kac. I policja, która prawiła kazanie idiocie, który ich wezwał zamiast nam. Przecież wcale a wcale nie naruszaliśmy ciszy nocnej, uhm. I Kaczmarski gdy wszyscy byli zbyt pijani by chodzić. Dobrze było. Zaraz się położę, za chwileczkę. Tylko przeczytam książkę. A o czwartej na rower, dwie godzinki, mru! Póki co, kończę wydawać pieniądze na duperele i upajam się świeczkami opiumowymi a w tle soundtrack z Silent Hill. Jest dobrze. A mi aż dziwnie, że po pewnych dzisiejszych wydarzeniach się nie gniewam. Hm. I Maciek się odezwał. Znów będzie chciał mnie wyciągnąć na paralotnię. HMPF@#$%^&#$%^&*. Jakoś nie chcę mi się odpisywać. Niech sobie poczeka. Skoro po takim czasie nie doszło do niego, że go nie lubię, aj. Powinienem być bardziej stanowczy. I zgubiłem moją kochaną pacyfkę. Muszę ją znaleźć. I zawiesić na lepszym łańcuszku. I muszę jutro posprzątać. A potem do pracy. Ju-hu. Autentycznie, przeraża mnie ludzka nietolerancyjność. Zapomniałem o tym. Dziś mi kilkakrotnie przypomniano. Auć. Cytat:Kto sam ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam. Patrzył na równy tłumów marsz, Milczał wsłuchany w kroków huk, A mury rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg W ferworze nikt nie dostrzegł jednak, że do zrywania kajdan systemu nie przyłączył się śpiewak, od którego wszystko się zaczęło.
Liczba postów: 2 Liczba wątków: 1 Dołączył: Feb 2007 Reputacja: 0 Jeśli ma ktoś dostęp do tej książki to prosiłbym o kontakt na nr. GG 4256159, potrzebuję konkretnie wstępu autorstwa Stanisława Stabry !!!! może byłby ktoś tak dobry i mi to przeskanował, albo wie ktoś gdzie ten tekst można w internecie znaleźć ?? PILNE Liczba postów: 2,154 Liczba wątków: 43 Dołączył: Mar 2005 Reputacja: 0 Jeśli to legalne to mogę wkleić tutaj zdjęcia... [b][size=80]"Ty przed Tobą świat, za Tobą ja, a za mna już nikt."[/size][/b] Liczba postów: 2 Liczba wątków: 1 Dołączył: Feb 2007 Reputacja: 0 Tutaj może nie byłoby to wskazane ale na maila ... byłoby miło ) wysłałem do Ciebie swój adres przez Liczba postów: 5,038 Liczba wątków: 264 Dołączył: Oct 2017 Reputacja: 2 Tego raczej nie zdobędziesz, wiec fizol do aparatu. Kiedyś był tekst na stronie, ale gdzieś posiałem ten plik :/ Liczba postów: 2,154 Liczba wątków: 43 Dołączył: Mar 2005 Reputacja: 0 Już zaparatowałem, ale jak ktoś jeszcze chce, to mogę wrzucić [b][size=80]"Ty przed Tobą świat, za Tobą ja, a za mna już nikt."[/size][/b] Liczba postów: 3,606 Liczba wątków: 167 Dołączył: Apr 2006 Reputacja: 0 Poproszę... [size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i] Edward Dziewoński[/color][/size] Liczba postów: 2,154 Liczba wątków: 43 Dołączył: Mar 2005 Reputacja: 0 ok, moment [ Dodano: 22 Luty 2007, 22:12 ] ja nie wiem czy wszystkie są czytelne bo robione szybko telefonem Jeśli komuś bardzo zależy to moge przeskanować w wolnym czasie, a tu jest link [b][size=80]"Ty przed Tobą świat, za Tobą ja, a za mna już nikt."[/size][/b] Liczba postów: 5,624 Liczba wątków: 166 Dołączył: Jan 2005 Reputacja: 0 fizol napisał(a):Jeśli komuś bardzo zależy to moge przeskanować w wolnym czasie, a tu jest link mogłeś tego na jakiś cywilizowany serwer wrzucić? Od 2 dni nie mogę się do tego dostać :/ Pozdrawiam Zeratul [size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa Kończyła się na gardle - które ma się jedno; Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować, A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size] Liczba postów: 2,154 Liczba wątków: 43 Dołączył: Mar 2005 Reputacja: 0 [b][size=80]"Ty przed Tobą świat, za Tobą ja, a za mna już nikt."[/size][/b] Liczba postów: 3,606 Liczba wątków: 167 Dołączył: Apr 2006 Reputacja: 0 D Z I Ę K U J E M Y [size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i] Edward Dziewoński[/color][/size] Liczba postów: 2,154 Liczba wątków: 43 Dołączył: Mar 2005 Reputacja: 0 A proszę d [b][size=80]"Ty przed Tobą świat, za Tobą ja, a za mna już nikt."[/size][/b]

Suplement – siedmiopłytowy zestaw wydany w 2006 roku będący uzupełnieniem 22-płytowego Syna marnotrawnego o utwory niedostępne w płytowych wydaniach twórczości Jacka Kaczmarskiego. Wydany również przez Pomaton EMI w zbiorczym tekturowym opakowaniu wraz z książeczką opisującą poszczególne utwory, objaśniającą kontekst ich

Joanna Koroniewska-Dowbor i Maciej Dowbor rozmawiali we wtorek (5 kwietnia) w swoim cyklu "domówka u Dowborów" z jedną z najpopularniejszych bohaterek programu "Królowe życia" – Dagmarą Kaźmierską. Nie jest tajemnicą, że uwielbiana przez widzów celebrytka ma za sobą mroczną, kryminalną przeszłość. Przed zdobyciem sławy odsiadywała bowiem wyrok kilkunastu miesięcy pozbawienia wolności za nakłanianie do prostytucji i prowadzenie agencji towarzyskiej. Dziś sama przyznaje, że chciałaby zapomnieć o swojej przeszłości. Nie zapomniał o niej na pewno Jan Śpiewak, socjolog i aktywista, który jakiś czas temu nagłośnił sprawę kontrowersyjnej przeszłości Arkadiusza "Megakota" Zgorzelskiego, który później z hukiem wyleciał z programu "Królowe życia". Teraz syn prof. Pawła Śpiewaka skrytykował Joannę Koroniewską i Macieja Dowbora za promowanie w swoim programie osób, za którymi ciągnie się kryminalna przeszłość. – napisał Jan Śpiewak na InstaStories o występie Dagmary Kaźmierskiej u Dowborów, dołączając screen z rozmowy wideo influencerów. Jan Śpiewak krytykuje Joannę Koroniewską i Macieja Dowbora Resztę artykułu znajdziesz pod materiałem wideo: Koroniewska i Dowbor odpowiadają Śpiewakowi Na mocny wpis Jana Śpiewaka szybko zareagował Maciej Dowbor, który był wyraźnie rozbawiony zarzutami aktywisty i drwił z niego, odpowiadając na relację współtwórcy stowarzyszenia "Miasto Jest Nasze": – zastanawiał się rozbawiony Maciej Dowbor na InstaStories. Foto: Maciej Dowbor odpowiada na zarzuty Jana Śpiewaka na Instagramie Współprowadzący program "Twoja twarz brzmi znajomo" nie zamierzał na tym poprzestać. W kolejnym wpisie na InstaStories przypomniał, że Jan Śpiewak jakiś czas temu sam nazwał się "kryminalistą" po przegranej rozprawie w sądzie. Przypomnijmy bowiem, że w 2019 r. Śpiewak został prawomocnie skazany w procesie karnym za post: "Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 r. metodą na 118-letniego kuratora kamienice na Ochocie". Rok później aktywista został ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę, co ostro komentowała Kinga Rusin, której również nie było po drodze ze Śpiewakiem. – drwił dalej mąż Joanny Koroniewskiej, udostępniając screen artykułu na temat przegranej rozprawy sądowej 35-latka, po której stwierdził, że "sąd uczynił go kryminalistą". Foto: Maciej Dowbor odpowiada na zarzuty Jana Śpiewaka na Instagramie Na tym jednak nie koniec. Jan Śpiewak wyraźnie zaznaczył, czego dotyczyła sprawa, którą przegrał, zestawiając ją z przeszłością wtorkowego gościa Dowborów: – skwitował Jan Śpiewak. Foto: Jan Śpiewak odpowiada Maciejowi Dowborowi Chwilę później wytoczone zostały kolejne działa. Syn Katarzyny Dowbor dalej bronił swoich racji, zarzucając tym razem aktywiście, że oni dzięki pracy w internecie zarabiają pieniądze, którymi później dzielą się z potrzebującymi, natomiast 35-latek "wyciąga kasę od ludzi" na jednej z platform. "Janek Śpiewak, masz to, co lubisz najbardziej! Fejm. Wiesz, co nas różni od siebie?! My żyjemy z pracy również w internecie, dzięki czemu możemy zatrudniać ludzi, płacić im porządne pieniądze i jeszcze przy okazji wydawać kasę na działalność charytatywną. A ty żyjesz z tego, że wyciągasz kasę od ludzi na Patronite! Ponad 13 tys. zł miesięcznie! Czyli my zarabiamy i dajemy innym, a ty bawisz się w społecznika, harcerza i obrońcę moralności za kasę innych? I ty nas pouczasz, jak być porządnym? Co za hipokryzja!" – kontynuował Maciej Dowbor Foto: Maciej Dowbor odpowiada na zarzuty Jana Śpiewaka na Instagramie Jan Śpiewak oburzony zachowaniem Dowborów Wyartykułowany powyżej zarzut również znalazł odpowiedź ze strony syna prof. Pawła Śpiewaka. Jak stwierdził mężczyzna, "nikt nie zmusza ludzi" do tego, by płacili mu co miesiąc pieniądze na jego działalność. Ponadto, 35-latek wspomniał o dzieciach Joanny Koroniewskiej i jej męża. "Ciekawe, czyja praca jest społecznie bardziej wartościowa? Celebryty oderwanego od rzeczywistości, czy człowieka, który broni słabszych i nagłaśnia patologię?" – pytał retorycznie Jan Śpiewak. "Nikt nie zmusza ludzi, którzy wpłacają mi kasę na Patronite – robią, co chcą. Takiej wolności nie miało wiele kobiet, które na swojej drodze spotkała Dagmara, zmuszając je do prostytucji" – kontynuował. – zakończył Jan Śpiewak, choć zapewne nie jest to ostatnia wymiana zdań między nim i Maciejem Dowborem. Foto: Jan Śpiewak odpowiada Maciejowi Dowborowi na Instagramie Chcesz poczuć się, jakbyś był na planie "Milionerów"? Nic prostszego! Oglądaj już teraz nasz nowy program "To się kręci!" realizowany w technologii 360 stopni. Aby korzystać z interaktywnego programu, obracaj kursorem myszki lub ekranem telefonu. Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: plejada@ Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z życiem gwiazd, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Strona główna; Losuj artykuł; Kategorie artykułów; Najlepsze artykuły; Częste pytania (FAQ) O Wikipedii; Zgłoś błąd; Zgłoś błąd w pliku; Kontakt; Wspomóż Wikipedię
Słynne „Mury” Jacka Kaczmarskiego stały się hymnem pierwszej, jeszcze niewinnej, „Solidarności”. Ten najbardziej znany – i jednocześnie najmniej zrozumiany utwór – podzielił los swego twórcy. Jacek Kaczmarski – świetny obserwator i komentator świata, poeta i prozaik – w powszechnej opinii funkcjonuje jedynie jako „bard Solidarności”. „Każdy spotka tego diabła, którego się boi” niemal proroczo przewidział Jacek. Piosenki Jacka Kaczmarskiego zacząłem poznawać w czasie stanu wojennego, kiedy chodziłem jeszcze do ogólniaka. Celowo używam określenia „zacząłem poznawać”, bo twórczość Jacka jest tak wielowątkowa, niejednoznaczna i bogata, że wciąż może prowokować odkrywanie nowych treści. Tak ja przynajmniej odbieram twórczość Kaczmarskiego. Tym samym odkrywam, że w tej kwestii nie stać mnie na dziennikarski obiektywizm. Cóż, nie wszystko można zmierzyć „szkiełkiem i okiem”. Pamiętam pewien rajd turystyczny, na który wybraliśmy się pod wodzą historyka z mojej budy. Był to jeszcze stan wojenny, czołgi i milicja na ulicach. Szliśmy jakąś polną drogą, ja grałem na gitarze. Wszyscy głośno śpiewaliśmy „Mury” Jacka Kaczmarskiego. Przechodziliśmy akurat przez małą wioskę pod Bydgoszczą. Pewien mężczyzna na chwilę przerwał przekopywanie ogródka. Patrzył w naszą stronę. Nagle zaczął płakać! Podniósł w naszą stronę dłoń z palcami w kształcie litery V! Tam, na tej polnej drodze, piosenka Jacka przełamała między nami mur nieufności. Mur zrozumiały i naturalny w tych czasach i okolicznościach. A jednak… „A mury runą, runą, runą I pogrzebią stary świat!” Pierwowzorem późniejszych „Murów” była powstała w 1968 roku pieśń katalońskiego barda Luisa Llacha. Opowiadała o słupie, do którego wszyscy jesteśmy przywiązani. Był to widomy symbol zniewolenia Katalończyków w Hiszpanii rządzonej przez znienawidzonego generała Franco. Pieśniarz zapewniał, że starczy pociągnąć mocno za sznur. Raz jeden, raz drugi uwiązany. Słup zacznie się chwiać i „na pewno runie, runie, runie, nie pozostanie po nim ślad”. Kaczmarski do muzyki katalońskiego barda dodał swoje słowa. W zasadzie opisywały one los walczącego z reżimem Llacha. To przy publicznych wykonaniach pieśni „świec tysiące palili mu”. Był czas, że hiszpańska cenzura zakazała wykonywania tego utworu, wtedy Llach ograniczał się do grania melodii pieśni, słowa wyśpiewywały słuchające go tłumy Katalończyków. „I sama melodia bez słów niosła ze sobą znaną treść, dreszcze na wskroś serc i głów.” W ”Murach” Kaczmarskiego w trzeciej zwrotce zachodzi niepokojąca zmiana rewolucyjnego nastroju. Rewolucjoniści „zobaczyli, ilu ich, poczuli siłę i czas. I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast. Zwalali pomniki i rwali bruk – ten z nami, ten przeciw nam. Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak właśnie był sam…” „A mury rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg” Śpiewak stracił swoją pozorną kontrolę nad wielbiącym go tłumem. Stanął z boku, już jako obserwator. Co gorsza, skoro nie podążał w tym kierunku, co inni – stał się wrogiem. Rewolucja pożera własne dzieci, taki los spotkał też barda, który pierwotnie porwał tłumy do walki. Charakterystyczne, że w przypadku Lluisa Llacha ten scenariusz sprawdził się co do joty. Utwory tego lewicowego śpiewaka były blokowane przez cenzurę w komunistycznej Polsce – jako pieśni wywrotowe. Śpiewak został sam… Po zwycięstwie rewolucji „mury rosły, rosły, rosły, łańcuch kołysał się u nóg”. Rosły mury między ludźmi, te mentalne, te najtrudniejsze do skruszenia. Mury nietolerancji, niezrozumienia, zacietrzewienia. Wczorajsi zwycięzcy dziś leżeli na tarczach. Walczyli o wolność, a ich własna małość sprawiła, że „łańcuch kołysał się u nóg”. „Solidarność” nigdy nie przyjęła „Murów” jako całości. Internowani po 13 grudnia 1981 działacze panny S po odśpiewaniu trzech zwrotek w miejsce refrenu o rosnących murach dodawali ten bardziej optymistyczny o wyrywaniu murom zębów. Ktoś też (za Kaczmarskiego) dopisał inną, bardziej budującą pointę: „Nie, nie, nie umarł dla nas czas, jest jeszcze tyle pieśni w nas, bo trzeba wierzyć, wierzyć, wierzyć, by móc gdzieś dojść, by żyć, by trwać”. Podstawowy dysonans, jaki tu się ujawnił, polegał na odmiennej poetyce. Jacek był twórcą, poetą, człowiekiem nieufnym wobec ruchów masowych. Zbyt cenił sobie własną indywidualność i talent, aby składać to wszystko na ołtarzu rewolucji. A „Solidarność” niewątpliwie była ruchem masowym, w którym wola jednostki musiała podporządkować się woli ogółu. Śpiewak musiał zatem pozostać sam… Mieliśmy przykłady twórców, którzy swój talent poświęcali w całości rewolucji. Tak zrobił Majakowski, tak zrobił Gałczyński. „Bądź odważny, gdy rozum zawodzi, bądź odważny. W ostatecznym rozrachunku jedynie to się liczy” (Zb. Herbert). Wydaje się, że w tym zestawieniu tylko Kaczmarski miał odwagę powiedzieć tłumowi „nie”. Czy jednak ktoś usłyszał jego sprzeciw? Teraz, po latach, jest czas na refleksję. Można sięgnąć do późniejszej twórczości Jacka. Do jego wierszy obrazujących malarstwo, odnoszących się do ważniejszych zdarzeń historycznych. Do tych opisujących człowieka i jego codzienne rozterki. Zaręczam – kopalnia emocji i wrażeń. Zupełnie inny Jacek, niż znamy go z Radia „Wolna Europa”. Jacek – poeta, nie bard „Solidarności”. Ja też, nie kryję, podchodziłem bardzo przedmiotowo do piosenek Kaczmarskiego. Zwłaszcza w czasie stanu wojennego i po nim. Wolałem wyrywać murom zęby, niż dopuścić myśl, że sam buduję nowy mur. Taka była potrzeba chwili – o czym opowiadałem na wstępie, o naszym rajdzie turystycznym. Wszyscy byliśmy odwróceni… Dla mnie osobiście poezja Zbigniewa Herberta i Jacka Kaczmarskiego (celowo stawiam tych dwóch poetów obok siebie) stała się swoistym dekalogiem. Prawdami, którym nie wolno zaprzeczyć. Zarówno Herbert, jak i Kaczmarski w swojej twórczości oscylowali wokół priorytetów. Prawd ostatecznych. Niepodważalnych. Stawali w szeregach „obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów”. Cóż pozostawało po wezwaniu „Bądź wierny, idź…”? Kaczmarski to bunt wobec zastanej rzeczywistości. Kontestacja. Moi synowie przeżywają to samo, słuchając zupełnie innej, swojej muzyki. I dobrze. Taki bunt jest twórczy, pozwala inaczej ustawić skalę wartości. Od dziesięciu lat organizuję w Bydgoszczy Festiwal piosenek Jacka Kaczmarskiego „Źródło wciąż bije”. Najbliższy odbędzie się 13-14 czerwca 2015, szczegóły na . Ta impreza skupia pozytywnie zakręconych ludzi. Takich, którzy w Jacku widzą Twórcę, a nie tylko barda „Solidarności”. Którym nota bene Jacek nigdy zostać nie chciał. Chyba jednak spotkał swego diabła… Grzegorz Dudziński
Piosenkarz i aktor. A także trybun ludowy, przez którego teksty przenika mocna, polityczna publicystyka. Kojarzony z prawicą wokalista zespołu Piersi. Na scenie muzycznej porusza się swobodnie- od punk rocka, w którego dźwiękach zaczynał, po muzykę folkową, biesiadną, a nawet disco polo, z epizodami reggae`owymi i klezmerskimi. Jedna z najpopularniejszych, najbarwniejszych postaci
Jego piosenki znali niemal wszyscy, a śpiewane przez niego "Mury" stały się hymnem Solidarności. Zwracano się do niego "mistrzu" i stawiano na równi z narodowymi wieszczami. Co dziś zostało z legendy Jacka Kaczmarskiego? - pisze Anita CzuprynZżymał się na określenie "bard" i uważał, że tę ogromną popularność, jeszcze w komunistycznej Polsce, zdobył za szybko i nie był do niej przygotowany. W marcu 2004 r. uhonorowano go Fryderykiem za całokształt twórczości. Nie był już w stanie odebrać tej nagrody. Zmarł kilka tygodni później, 10 kwietnia, na raka przełyku. Wieść o jego chorobie dwa lata wcześniej spowodowała niemałe poruszenie - w ratowanie Jacka zaangażowały się tysiące ludzi - organizowano koncerty charytatywne, zbierano pieniądze na leczenie. Trzy lata po jego śmierci, w 50. rocznicę jego urodzin, Sejm przyznał mu oficjalnie tytuł narodowego barda, honorując go specjalną uchwałą, jaką zaproponował Jacek Kurski, notabene wielki miłośnik jego pieśni, które sam również wykonuje przy różnych okazjach, akompaniując sobie na gitarze. W uchwale napisano, że był jednym z najwybitniejszych artystów pokolenia opozycji, autorem piosenek, które śpiewane w podziemiu, więzieniach, na pielgrzymkach, strajkach, obozach, emigracji i akcjach protestacyjnych, a także podczas nocnych Polaków rozmów stały się symbolem i swoistym akompaniamentem naszej drogi do wolności i niepodległości. Jego niezwykle bogate życie można podzielić na wiele różnych etapów. Okres dzieciństwa, który spędził w Warszawie, między rodzicami - liberalnymi artystami plastykami - a dość konserwatywnymi dziadkami, którzy praktycznie go wychowywali, kładąc nacisk głównie na jego duchowy i intelektualny rozwój. Nic dziwnego, dziadkowie byli przed wojną nauczycielami. Stąd też jako dziecko Jacek musiał uczyć się języka francuskiego i gry na fortepianie. Jak Urban zaprosił do siebie RWE, bo nie jest w Polsce tak, jak mówią, to Jacek napisał piosenkę pt. "Wczasy na zaproszenie rzecznika rządu"Na spotkaniu ze studentami w Poznaniu w maju 2001 r. Kaczmarski wspominał: "W wieku 12-13 lat stworzyłem, na miarę swojego wieku, własny sposób porozumiewania się z rodzicami - pisząc wiersze, krótkie fragmenty prozy, a potem wiersze śpiewając do akompaniamentu pianina czy gitary. Były to listy do rodziców o stanie mojej świadomości". Już jako nastolatek pisał filozoficzne powiastki i rysował. Kiedy miał 13 lat, po raz pierwszy wziął do ręki gitarę. Był leworęczny, gryf gitary trzymał więc prawą ręką, ale ustawienia strun nie zmienił. I od razu też zaczął pisać piosenki, które były sprzeciwem wobec tego, co działo się w Polsce. Wydarzenia Marca '68, kiedy miał 11 lat, zawarł następnie w piosence "Doświadczenie", kiedy to dowiedział się, że sam również ma żydowskie humanistyczne były konsekwencją jego zainteresowań, choć sam przyznawał potem w wywiadach, że poszedł na filologię polską z lenistwa i lęku przed egzaminami. Ten okres to był dla niego etap zabawy, wina, kobiet i śpiewu. Już wtedy brał udział w festiwalach i zdobywał nagrody. Najważniejszą, na krakowskim festiwalu - za "Obławę". Zainspirował go utwór Włodzimierza Wysockiego "Polowanie na wilki", który usłyszał na żywo wiosną 1974 r., kiedy wziął udział w prywatnym koncercie Włodzimierza Wysockiego w warszawskim domu reżysera Jerzego Hoffmana. "Obława", jak podkreśla Anna Grazi w swojej pracy magisterskiej "Życie i twórczość Jacka Kaczmarskiego", nie jest dokładnym tłumaczeniem utworu rosyjskiego barda, a poetyckim opisem tego, co Kaczmarski zapamiętał z wykonania Wołodii. W swojej początkowej karierze miał też sporo szczęścia - dostał się do kabaretu "Pod Egidą", no i poznał Przemysława Gintrowskiego i Zbigniewa Łapińskiego, z którymi przez wiele lat tworzył inspirujące trio. Pod koniec lat 70. mimo tego, że w mediach oficjalnie go nie było, stał się bardzo popularnym pieśniarzem. Lubili go opozycjoniści, z którymi się jeszcze nie utożsamiał, ale tolerowały go też władze. Sytuację tę określił kiedyś w rozmowie z Antonim Pawlakiem: - Miałem taką ideę, że można siedzieć okrakiem na barykadzie, ale to jest, kurwa, niewygodne". Ślub jednak wziął z córką partyjnego dygnitarza, byłego posła na Sejm, Inką Kardyś. Była wiosna 1980 r., radosne czasy Solidarności, a Kaczmarski razem z Gintrowskim i Łapińskim nie tylko koncertowali, ale i wydawali płyty, które nazywał programami. Były to zebrane cykle piosenek w zbiorach: "Mury", "Raj" i "Muzeum". Dostali zaproszenie na koncerty do Francji i tam zastał ich stan wojenny. Gintrowski z Łapińskim wrócili do kraju. Kaczmarski został. Na długich dziewięć lat. To był szczególny etap w jego życiu. Z jednej strony zaangażował się we wspieranie Polonii, koncertował, z drugiej wpadł w wir towarzyskiego życia. Chciał sprowadzić do Francji swoją żonę Inkę i udało mu się to za pomocą fortelu - komuniści puścili ją na podstawie sfałszowanego zaświadczenia lekarskiego, w którym stało, że mąż ma raka jąder. W Paryżu otrzymali azyl polityczny. - Mieszkał we Francji, ale jego piosenki żyły w Polsce. Do kraju trafiały kasety z jego utworami, które wydawała Niezależna Oficyna Wydawnicza Nowa i CDN i które się tu rozprzestrzeniały z Jacka nowymi programami - wspomina Krzysztof Nowak, przyjaciel Kaczmarskiego i redaktor wydań zbiorowych, dyskografii i poezji Jacka to też czas podróży Kaczmarskiego po świecie: koncertował w Ameryce, RPA, Australii. Został też dziennikarzem Radia Wolna Europa. - Od 1984 r. był etatowym pracownikiem RWE - uściśla Krzysztof Nowak. - Miał cotygodniowy autorski program, który nazywał się "Kwadrans Jacka Kaczmarskiego", prócz tego prowadził też fakty i opinie. Na bieżąco komentował sprawy, które działy się w kraju, i śpiewał piosenki, które, bywało, napisał dwie godziny przed programem. Byłem stałym słuchaczem tych kwadransów i je nagrywałem w warszawskim akademiku przy placu Narutowicza - opowiada w tamtym czasie powstały takie utwory jak "Epitafium dla księdza Jerzego" czy "Kara Barabasza" - po wieści, że mają zwolnić jednego z zabójców księdza Popiełuszki. Tworzył na bieżąco, artystycznie komentując to, co się w Polsce dzieje. - Jak Urban powiedział we wtorek na konferencji prasowej, że zaprasza do siebie ludzi z Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki, aby zobaczyli, że nie jest w Polsce tak, jak oni mówią, to Jacek dwa dni później napisał piosenkę pt. "Wczasy na zaproszenie rzecznika rządu". Wszystko, co tworzył, było niezwykle żywe - podkreśla Krzysztof Nowak. Ale w małżeństwie Kaczmarskiego nie dzieje się już dobrze. Na świat przychodzi syn Kosma, potem w 1985 r., gdy rodzi się córeczka Dominika, która szybko umiera, małżeństwo mocno się już sypie. Kaczmarski nawiązuje romans z Ewą Volny. Małżeństwo się rozpada, a Jacek, który już wcześniej lubił popijać, na całego popada w 1990 r. postanawia wrócić do Polski. Trochę się obawia, czy ludzie będą nadal chcieli go słuchać, czy będą przychodzić na jego koncerty. Zupełnie niepotrzebnie. To było kompletne szaleństwo - Kaczmarski od maja 1990 r., od pierwszego koncertu w Hali Wisła w Krakowie, zapełnia największe hale w Ludzi ciągnęło to, że pójdą na koncert, na którym będzie się dowalać czerwonym. No i się dowalało! Były piosenki: "Katyń", "Ballada wrześniowa", "Jałta", "Opowieść pewnego emigranta". Dużo pieśni nacechowanych politycznie. Wtedy ludzie przychodzili właśnie z tego powodu, żeby pokazać, że są przeciwko czerwonym, a taki koncert to poczucie prawdziwej wolności - odpowiada Krzysztof Nowak. Ale, jak potem Kaczmarski zwierzał się Nowakowi, to wcale nie było to, o co Jackowi chodziło. On słuchaczy dzielił na trzy kategorie. Były to głównie jego spostrzeżenia z koncertów na emigracji. Największa grupa przychodzi dlatego, że coś się dzieje, że to kontakt z Polską, można ponarzekać. Druga grupa traktowała jego występ jak występ gladiatora: że się poci, charczy, długo śpiewa i głośno krzyczy. Trzecia, najmniejsza grupa to byli ludzie, którzy przychodzili słuchać pieśni, refleksji na temat życia, kondycji człowieka we współczesnym świecie. I mówił, że będzie tak, że na jego koncerty będzie przychodziło mniej ludzi, ale będą to ci, którzy naprawdę chcą go słuchać i wiedzą, o co mu chodzi. I tak się rzeczywiście stało. W 1991 r. przychodziły jeszcze tłumy, jednego dnia Kaczmarski potrafił dać kilka koncertów. Ale od 1994 r. było już inaczej. Owszem, zawsze zapełniał salę, był w stanie się ze swoich koncertów utrzymać, grał ich 50 rocznie. Przychodzili na nie stali jego słuchacze, nie patrzyli na niego przez ten polityczny filtr. - I w tym sensie - bardowskim, solidarnościowym - ta legenda Jacka wówczas ciut przybladła, ale była też inna sytuacja, po podzieleniu się Polaków, wojnie na górze, minęło zainteresowanie politycznym kontekstem jego pieśni. Jacek się z tego cieszył, bo miał grono stałych słuchaczy, a te koncerty w Piwnicy pod Harendą były wręcz mistyczne, to było jak msza wśród publiczności, miały szczególną że między nim, Gintrowskim i Łapińskim atmosfera była coraz bardziej napięta. Podobnie jak między nimi a wydawnictwem Pomaton. Ze swoją twórczością też już nie docierał do mas, czuł się w owym czasie niezrozumiały. Próbował obalić własną legendę solidarnościowego barda, wydał powieść "Autoportret z kanalią", którą krytyka zjechała. Podjął decyzję - wyjazd do Australii. To miała być dla niego ziemia obiecana, tak wołał w 1986 r., kiedy przybył tam po raz pierwszy. Z córką Patrycją pisze książkę pt. "Życie do góry nogami".Ale życie w Australii okazało się dla niego nudne, pozbawione wyzwań. Pragnął koncertować, jeździć, ale powrotu do intensywnych tras nie wyobrażała sobie jego druga żona Ewa, a i córka Patrycja, jak opowiadała potem w wywiadach, w tamtym czasie miała głód ojca. W małżeństwie zaczęło się psuć, no a Jacek w 1997 r., podczas koncertów w Polsce znów uwikłał się w kolejny związek, z Alicją Delgas, która po jego rozwodzie z Ewą była z nim do końca. Dziś, pytana o Jacka Kaczmarskiego mówi, że wciąż jeszcze nie potrafi o nim rozmawiać. W 2000 r. Aleksander Kwaśniewski odznaczył Kaczmarskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w ruchu studenckim, za osiągnięcia w pracy zawodowej i społecznej. Ale środowisko nie przyjęło wówczas tego faktu dobrze. Kaczmarski krytykowany był, że przyjął odznaczenie z rąk byłego komunisty. Odpierał ataki, mówiąc, że przyjął go z rąk demokratycznie wybranego prezydenta, a on przecież walczył o demokrację. Ale kiedy dwa lata później gruchnęła wieść, że zachorował, naprędce organizowane akcje pomocowe dla Jacka, bardzo nagłośnione w mediach, pokazały, jak wielu ma zwolenników. - To stało się już w czasach boomu internetowego w Polsce. Bardzo dużo ludzi nagle zaczęło z internetu korzystać, głównie młodych, mieli po 15-20 lat. Oni wówczas byli bardzo zaangażowani w pomoc dla Jacka, odbywały się zjazdy miłośników jego twórczości. Cztery razy - w Przemyślu, gdzie szanowany w mieście lekarz ortopeda Maciej Bryzek postanowił organizować zloty połączone z koncertami i zbiórką pieniędzy na leczenie Jacka. Przyjeżdżało po kilkaset osób, na jednym z nich Jacek był. Ale dziś w Przemyślu te zloty nie są już kontynuowane. Następnie, przez kilka lat podobne odbywały się w Marszowicach pod Krakowem. I one jednak już się nie odbywają. - Z pewnością dziś Jacek Kaczmarski nie jest artystą kultowym i tak znanym, jak miało to miejsce w 1990 r. Ale już po jego śmierci młodzi ludzie odkrywają jego piosenki, słuchają na YouTube i w tym sensie w ich sercach Jacek ciągle jest żywy - mówi Krzysztof Nowak. Ciągle też wznawiane są jego dzieła. W 2004 r. ukazał się tzw. boks "Syn marnotrawny" - 22-płytowy, gromadzący wszystkie płyty wydane w Polsce i za granicą. W kwietniu 2006 r. doszedł do tego siedmiopłytowy suplement, zawierający 100 piosenek. Rok później przyszły kolejne uzupełnienia. W 2008 r. ukazuje się pięciopłytowy boks DVD, który zawiera około 10 godzin wideo koncertów Jacka. Rok w rok ukazywały się też pojedyncze płyty. W 2012 r. ukazuje się "Lekcja historii" Jacka Kaczmarskiego, ok. 20 obrazów z jego wierszami i piosenkami, z opracowaniami literackimi i historyka sztuki. Piękny album, kolorowy, w dużym formacie. Na przełomie lat 2011 i 2012 wyszło też trzecie już wydanie antologii jego poezji, 656 wierszy Jacka, cała twórczość poetycka. W 2012 r. w czerwcu ukazało się 20 kolejnych płyt. Jego dyskografia zawiera 62 płyty CD i 5 płyt DVD. To potężny dorobek, pięknie wydany. Od tej strony nie można więc powiedzieć, że tu jest posucha - wylicza błyskawicznie Krzysztof tym nie koniec. Są też cykliczne festiwale poświęcone twórczości Kaczmarskiego. Najważniejszy festiwal "Nadzieja" w Kołobrzegu, dziś obchodzi 10. jubileusz. Konkurs połączony jest z występami gwiazd, śpiewa Jacek Bończyk, Zespół Reprezentacyjny, Katarzyna Groniec, Jacek Kowalski, Mirosław Czyżykiewicz. W Bydgoszczy z kolei każdej wiosny odbywa się festiwal "Bo źródło wciąż bije", dla młodych ludzi, pod patronatem Patrycji Volny-Kaczmarskiej, córki przyjechała do Polski w 2006 r. Miała wtedy 18 lat. - Mówiła, że Australia nie była w stanie spełnić jej planów i ambicji, nie chciała pracować w McDonald's. Energiczna, otwarta. Trafiła w środowisko tych, którzy grali i śpiewali piosenki jej ojca. Chciała jakoś wypłynąć. Zobaczyła, że mówienie źle o Jacku niesie ją na fali. Przetoczyła się przez media z głośnymi wywiadami, w których oskarżała ojca, że był złym rodzicem i alkoholikiem. Nie było to wielkie odkrycie, bo Jacek sam w wywiadach zawsze szczerze mówił zarówno o swoim rozpustnym życiu, kobietach, jak i chorobie. Nie był wzorowym mężem i ojcem. No, ale Patrycja, młoda i niedoświadczona, została przez media wykorzystana. Potem próbowała to odkręcać, ale nikogo to już nie interesowało. W końcu nie za to kochamy Jacka, że pił, ale że napisał i śpiewał tak piękne piosenki - mówi inny przyjaciel Patrycja mówiła wtedy, że chce śpiewać piosenki taty i rzeczywiście kilka razy wystąpiła na scenie. Dziś już jej w Polsce nie ma. Kilka dni temu wyjechała ze swoim partnerem do Hongkongu. On dostał tam pracę, ona spodziewa się Kaczmarskiego najbardziej dba dziś Krzysztof Nowak. - Twórczością Jacka interesuję się nieprzerwanie od 30 lat - mówi. Zaczęło się od nagrywania tych jego słynnych programów w Radiu Wolna Europa, kleił i montował, aby było słychać każde słowo. - Zachwyciła mnie jego retoryka i forma, jaką dzielił się ze słuchaczami, pokazując walkę jednostki z siłami natury, które chcą ją zniszczyć - opowiada. Pierwszy raz piosenkę Kaczmarskiego Krzysztof Nowak usłyszał w domu kolegi, którego rodzice byli "opornikami" politycznymi. Był rok 1983. Usłyszał te mniej znane utwory: "Epitafium dla Brunona Jasieńskiego", "Listy". - To było niesamowite, ta poezja, logika formułowania myśli, budowania emocji, treści, piękne rymy, muzyka i wykonanie, autentyzm. Jacek to samo opowiadał o Wysockim, jak był na koncercie u Hoffmana, wtedy zdał sobie sprawę, że wypowiedź artystyczna przez piosenkę, na koncercie to jest to, co on chce robić w życiu, tak się chce wypowiadać artystycznie i zrozumiał, że takim artystą będzie - opowiada Krzysztof Nowak. Ludzi ciągnęło do niego to, że pójdą na koncert, na którym będzie się dowalać czerwonym. No i się dowalało! Były piosenki: "Katyń", "Ballada wrześniowa", "Opowieść pewnego emigranta", "Jałta"Na pierwszy koncert Kaczmarskiego, w maju 1990 r. w Krakowie, wybrał się z Warszawy z kolegą. Dopiero wtedy zobaczył go na żywo po raz pierwszy. - Ale nie podszedłem do niego po autograf, jak inni koledzy. Z natury rzeczy jestem człowiekiem, który nie lubi się nikomu narzucać - dodaje. Ale jego "zbieractwo" wszystkich tekstów Jacka wyszło przy okazji rozmowy z Tomaszem Kopciem, szefem Pomatonu, a prywatnie kolegą Nowaka. Kopeć pochwalił się wówczas, że wydał śpiewniki Kaczmarskiego. - Wszystko trzeba wydać - odparł na to Nowak. Kopeć odparł: - Ale jak to zebrać. A Krzysztof Nowak miał to już zebrane. Od wielu lat spisywał na maszynie wszystkie teksty i wiersze Kaczmarskiego, jakie tylko wpadły mu w ręce albo usłyszał w radiu. Tomek Kopeć pokazał ten zbiór Jackowi, a on stwierdził, że chciałby Krzysztofa Nowaka poznać. Spotkali się w kamienicy przy Wiejskiej, gdzie mieszkali rodzice Jacka. I wtedy Kaczmarski podarował Nowakowi tysiąc stron maszynopisów swoich piosenek, które zgromadził jego dziadek. - Zorientował się, że ma do czynienia z wariatem, który zna wszystkie jego piosenki i tak zaczęliśmy pracować nad wydaniem antologii poezji "A śpiewak także był sam" w 1997 pytam, która piosenka z tak licznych zbiorów Kaczmarskiego jest dla Krzysztofa Nowaka najważniejsza, nie potrafi się zatrzymać: - Najważniejsza to "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego". Ale z szalenie ważnych dla mnie to "Epitafium dla Sowizdrzała", "Bob Dylan" - kabaretowa, prześmiewcza, a pod koniec kariery Jacka stała się jego credo, autobiograficzna wręcz, grał ją często na bis. Bardzo ważna jest "Jan Kochanowski", również "Ogłoszenie w kosmos", "Barykada" - poświęcona śmierci Baczyńskiego, "Zegar", " Przepowiednia Jana Chrzciciela", metafizyczna, fantastyczna, cudowna, "Powtórka z Odysei" - wymienia jednym tchem. Ma jednak świadomość, że dziś polskie ulice nie żyją już piosenkami Jacka Kaczmarskiego, jak żyły "Murami" w 1981 r. - Ale kto dziś żyje twórczością Mickiewicza? Kto na co dzień słucha Chopina? Jednostki. Wielka, wartościowa sztuka jest trudna, więc nie jest masowa. Wysoka kultura i masowość wzajemnie się Czupryn
Tak prorocze, że chyba nawet sam autor byłby zaskoczony Tylko rzadko docierano do tej końcówki, a jeszcze rzadziej nad nią się zastanawiano. "Zwalali pomniki i rwali bruk "Ten z nami, ten przeciw nam!" "Kto sam ten nasz najgorszy wróg!" A śpiewak także był sam Patrzył na równy tłumów marsz Milczał wsłuchany w kroków huk
To paradoks, że hymnem walki o wolność stał się gorzki tekst o tym, jak ideę wolności tłum przemienia w niewolę. Kiedy pod Sejmem, podczas manifestacji przeciwko reformie sądownictwa, Dorota Stalińska zaśpiewała „Mury” ze słowami Jacka Kaczmarskiego, wiele osób oskarżyło ją o profanację solidarnościowego hymnu. Gdyby jednak uważnie wsłuchać się w całą piosenkę, można by zauważyć, że jej wykonanie w takich okolicznościach jest raczej strzałem w stopę. Problem w tym, że tekst Kaczmarskiego niemal od początku był rozumiany opacznie. Na początku był pal Mało kto wie, że melodia „Murów”, wykonywana przez trio Kaczmarski – Gintrowski – Łapiński, jest dziełem katalońskiego pieśniarza Lluísa Llacha. Pomysł stworzenia polskiej wersji zrodził się w grudniu 1978 r., podczas spotkania artystów i studentów w jednym z warszawskich mieszkań. Piosenka Llacha słuchana z płyty zrobiła wówczas na Kaczmarskim ogromne wrażenie. W oryginale ów utwór nosi tytuł „L’Estaca”, co oznacza pal albo słup. „Tekst tam jest inny, o wyrywaniu pala, do którego są przywiązani ludzie, ale motyw jakby ten sam” – wyjaśniał autor polskich słów w rozmowie z Waldemarem Maszendą. Oryginał został zresztą później przetłumaczony na język polski. Dokonała tego Agnieszka Rurarz, a wersję z jej przekładem wykonywał, wraz z Zespołem Reprezentacyjnym, Filip Łobodziński, inny uczestnik tamtego warszawskiego spotkania. Utwór Llacha był swego czasu w Katalonii niezwykle popularny, śpiewano go na manifestacjach przeciwko dyktaturze generała Franco. Kiedy władza zakazała wykonywania utworu, uczestnicy demonstracji nucili samą melodię. Kaczmarski w swoim tekście nawiązywał do tej historii: „sama melodia bez słów/ niosła ze sobą starą treść”. Polskie słowa są więc po części inspirowane historią samego Llacha, jednak ich przesłanie jest znacznie bardziej uniwersalne. Mówią o roli poety, który zaszczepia w ludziach ducha wolności: On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt. On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt. Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym. Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim. Wyrwij murom zęby krat, zerwij kajdany, połam bat, a mury runą, runą, runą i pogrzebią stary świat! Samotność poety Wkrótce „Mury” Kaczmarskiego zaczęły żyć własnym życiem. Stały się nieformalnym hymnem pierwszej Solidarności. Pieśń tę śpiewano podczas strajków w stoczni, wykonywali ją internowani w okresie stanu wojennego. Fragment piosenki rozpoczynał też audycje nielegalnego Radia Solidarność. Niestety, aby nadać utworowi optymistyczniejszą wymowę, bardzo często zmieniano albo wręcz pomijano jego zakończenie – kluczowe dla rozumienia całości: Aż zobaczyli, ilu ich, poczuli siłę i czas. I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast. Zwalali pomniki i rwali bruk. – Ten z nami! Ten przeciw nam! Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam. Patrzył na równy tłumów marsz, milczał, wsłuchany w kroków huk. A mury rosły, rosły, rosły, łańcuch kołysał się u nóg… Ostatnia zwrotka tekstu Jacka Kaczmarskiego ukazuje przecież rewolucję, która wymknęła się spod kontroli. Zamiast wolności przynosi kolejną niewolę, a jej ofiarą staje się poeta – ten sam, który niedawno zagrzewał do walki. Nie tylko odczuwa on samotność wśród tłumu „rwącego bruk”, czyli zamieniającego szlachetną ideę w uliczną jatkę, ale staje się „najgorszym wrogiem” tej rewolucji, pożerającej własne dzieci. Ballada wywróżyła siebie „»Mury« napisałem w 1978 r. jako utwór o nieufności do wszelkich ruchów masowych. Usłyszałem nagranie Lluísa Llacha i śpiewający, wielotysięczny tłum i wyobraziłem sobie sytuację – jako egoista i człowiek, który ceni sobie indywidualizm w życiu – że ktoś tworzy coś bardzo pięknego, bo jest to przepiękna muzyka, przepiękna piosenka, a potem zostaje pozbawiony tego swojego dzieła, bo ludzie to przechwytują. Dzieło po prostu przestaje być własnością artysty i o tym są »Mury«. I ballada ta sama siebie wywróżyła, bo z nią się to samo stało. Stała się hymnem, pieśnią ludzi i przestała być moja” – mówił Jacek Kaczmarski po latach w rozmowie z pismem „Indeks”. Proroczy charakter tej pieśni objawia się jednak nie tylko w tym, że ludzie ją przechwycili, ale przede wszystkim w tym, że przeinaczyli jej przesłanie. Znamienne, że ostatnia zwrotka piosenki bywała podczas koncertów zagłuszana, zaklaskiwana, a nawet – o zgrozo! – zmieniana. Zdarzało się, że publiczność w finałowym refrenie dopowiadała: „A murów nie ma, nie ma, nie ma…”. Wszystko to bardzo irytowało Kaczmarskiego. Prawie dekadę po napisaniu „Murów” stworzył on piosenkę „Mury ’87 (Podwórko)”, której wymowa była jeszcze bardziej gorzka niż tej pierwszej: Jak tu wyrywać murom zęby krat, gdy rdzą zacieka cegła i zaprawa? Jakże gnijącym gruzem grzebać stary świat, kiedy nowego nie ma czym – i na czym – stawiać? O czym dziś na podwórku śpiewać liszajom obsuniętych ścian, gdzie nawet skrawek nieba ziewa na widok tych śmiertelnych ran? Nie chcieli zrozumieć – Ludzie tak naprawdę nie chcieli zrozumieć przesłania tego utworu, wyciągnęli z tego to, co im było w danym momencie potrzebne – stwierdził po latach w radiowym wywiadzie Przemysław Gintrowski. W sumie trudno się dziwić, bo cytowane w tekście słowa pieśniarza, w połączeniu ze wzniosłą melodią, mają w sobie moc, która udziela się słuchaczowi. Poza tym błędna interpretacja tych słów przez opisany w piosence tłum bynajmniej nie unieważnia przesłania śpiewaka o potrzebie burzenia murów. Wolność pozostaje wartością, o którą warto walczyć – tyle że na zupełnie innym poziomie, niż chciał to widzieć ów tłum. – Pisałem o tych, co śpiewają: „mury runą”, ale też o tym, że na miejscu tych murów wyrastają nowe – tłumaczył w innej rozmowie sam Kaczmarski. – To piosenka, która mnie prześladuje, odkąd powstała, i nieporozumienia wokół niej są zasadnicze. Ona czym innym była dla ludzi internowanych, którzy ją śpiewali „ku pokrzepieniu serc”, czym innym dla mnie, czym innym dla ludzi teraz młodych, którzy widzą w niej moją głęboką niewiarę czy sceptycyzm co do wszelkich ruchów masowych. Dziś jednak znów zapomina się o tym potężnym ładunku sceptycyzmu zawartym w balladzie. Większość śpiewających ją pod Sejmem z pewnością nie zdaje sobie sprawy, że tekst ów jest przestrogą przed siłą tłumu, która – źle ukierunkowana – łatwo może stać się siłą niszczącą. Nie negując prawdy o tym, że wolność jest wartością, której trzeba bronić, warto i tę przestrogę zawsze przypominać. •
Kto sam ten nasz najgorszy wróg A śpiewak także był sam. Patrzył na równy tłumu marsz milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosły, rosły, rosły łań cuch kołysał się u nóg Patrzył na równy tłumu marsz milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosły, rosły, rosły łań cuch kołysał się u nóg. Nie, nie nie umarł dla
Prof. Paweł Śpiewak nie żyje. Socjolog miał 71 lat. W latach 2011-2020 był dyrektorem Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 roku został wyróżniony Nagrodą im. Ks. Józefa Tischnera
A śpiewak także był sam Patrzył na równy tłumów marsz Milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosły, rosły, rosły Łańcuch kołysał się u nóg" śpiewak dla rebelii może już zrobić tylko jedno zginąć.
Dział: Twórczość\ A śpiewak także był sam 1. Część tekstu podzielona na akapity w połowie zdania 2. Część znaków „cudzysłowiu” (zwłaszcza lewych) podana jako nieprawidłowy znak (albo nieprawidłowe kodowanie u Was, albo u mnie –jeśli tak, to przepraszam- albo wpisano inny znak) 3. Część nawiasów podana jest jako
A śpiewak także był sam ( Mury Kaczmarski ) Polubienie Polubienie. 7 lutego 2017 o 08:14 Odpowiedz. Ultra. Antoni, A mury runą, runą i pogrzebią stary świat.
Kto sam ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam. Ref.: Patrzył na równy tłumów marsz, Milczał wsłuchany w kroków huk, A mury rosły, rosły, rosły, łańcuch kołysał się u nóg. Wykonanie Piosenki: Mury Jacka Kaczmarskiego
Kaczmarski- a Śpiewak Także - Tanie książki - Księgarnia internetowa ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart - Najwięcej ofert w jednym miejscu ⭐ 100% bezpieczeństwa każdej transakcji.

A Śpiewak Także Był Sam, Volumen Publishing House, Warsaw 1998 (preface by Stanisław Stabro). Biblioteka Bardów – Jacek Kaczmarski, Twój Styl, Warsaw 2000. Ale Źródło Wciąż Bije, Wydawnictwo Marabut, Warsaw 2002. Tunel, Tower Press, Gdańsk 2004 (preface by Krzysztof Gajda). Prose:

A śpiewak nie może być sam; A śpiewak także był sam… – Jacek Kaczmarski nie żyje; A źródło wciąż bije; Aż sam staniesz się falą; Bard; Bard dotrwał do pointy; Bard niepokorny; Bard z Wolnej Europy; Będzie ślub; Bez Jacka; Budujcie Arkę przed potopem – czyli Jacek Kaczmarski; Chciał żyć pod własnym sztandarem

Głównym Partnerem projektu jest Województwo Małopolskie 40 - LECIE POWSTANIA KOMITETU OBRONY ROBOTNIKÓW Komitet Obrony Robotników powstał 23 września 1976 roku.
Kto sam, ten nasz największy wróg! A śpiewak także był sam. Patrzył na równy tłumów marsz Milczał wsłuchany w kroków huk A mury rosły, rosły, rosły
zdTL.